Rozdział 6

                              

-  Ładna czapka. - Przez chwilę zastanawiałam się o co mu chodzi, ale zaraz uświadomiłam sobie, że wciąż mam na głowie czapkę Chrisa.
-Co tu robisz?
-Twoja mama mnie wpuściła. Bardzo miła kobieta. - Spojrzałam na niego spod przymrużonych powiek.
-Czego chcesz?
-Mogłabyś być milsza.
-Czego? - Zdjęłam bluzę zostając w czarnej bokserce.
-Jesz coś w ogóle? Wyglądasz jak kościotrup. - Rzuciłam w niego zwiniętą bluzą.
-Powiesz mi w końcu po co tu przylazłeś?
-Chyba zapomniałaś powiedzieć mi o Chrisie.
-Dlaczego miałabym ci o nim mówić?
-Może dlatego, że cie przed nim ostrzegałem?
-Mam gdzieś twoje ostrzeżenia. - Zerwał się z krzesła z nadzwyczajną gracją i podszedł do mnie. Złapał mnie za nadgarstki i zmusił bym usiadła na łóżku, a potem się na nim położyła. Nadał trzymając mnie za ręce przeniósł je nad moją głowę.
-Szkoda. - Wyszeptał.
-Puszczaj mnie . - Czułam jego miętowy oddech na twarzy, prócz tego pachniał wodą kolońską.
Posłuchasz mnie i będziesz trzymać się z dala od niego.
Chyba chciałeś powiedzieć bym trzymała się z dala od ciebie. - Pokręcił głową ze smutnym uśmiechem. W chwili, w której chciałam go kopnąć do pokoju wpadła mama.
-O Boże. Przepraszam. Nie chciałam przeszkadzać. - Czy ona była ślepa? Gdy chciałam powiedzieć jej, żeby go ode mnie zabrała Cam mnie pocałował zatykając mi tym usta. Mama się uśmiechnęła i cicho zamknęła za sobą drzwi. Idiotka. Po kilku zbyt długich sekundach Cam się odsunął.
-Przepraszam. - Powiedział – ale jakbym tego nie zrobił zaczęłabyś wrzeszczeć.
-Złaź ze mnie. - Spełnił polecenie – Nie waż się więcej tego robić.
-Chris może cie całować. - spojrzałam na niego wielkimi oczami.
-Chris to mój chłopak. - Z rezygnacją usiadł z powrotem na krześle.
-Kiedy do ciebie dotrze, że nie powinnaś się z nim spotykać?
-Kiedy do ciebie dotrze, że nie mam zamiaru się ciebie słuchać? Nie znam cie.
-Go też nie znasz.
-Cam. Odczep się. - Wyglądał na urażonego. - Jak wyjdę z łazienki ma cie tu nie być. - Nie czekając na odpowiedź weszłam pod prysznic, gdy wróciłam z powrotem do sypialni Cama już nie było. Odetchnęłam z ulgą. Nastawiłam radio, ubrałam za dużo koszulkę i wzięłam książkę. Horror. Lubiłam bać się absurdalnych rzeczy. Następnego ranka rześko wstała z łóżka. Nie wiedziałam co odpowiada za mój dobry humor. W szkole byłam punktualnie, Emma siedziała na swoim miejscu z promiennym uśmiechem.
-Hej. - Przywitałam się.
-Ooo łaskawie zjawiłaś się w szkole. - Wypielam jej język. - Powinnam być obrażona.
-Za co? - spojrzałam na nią pytająco
-Nie powiedziałaś, że z Chrisem to tak na poważnie.
-A to jest na poważnie? - Moje policzki zapłonęły różem.
-Po pierwsze masz jego czapkę na sobie , a on nawet nie daje mi jej nosić. Nawiasem mówiąc ładnie ci w niej. Po drugie, jeżeli nie było by to na poważnie, nie całowalibyście się na środku korytarza. - Spojrzałam na nią z rozdziawioną buzią.
-Skąd o tym wiesz?
-Parę osób was widziało. - Zaśmiała się, a ja zsunęłam się głębiej pod ławkę chowając twarz pod czapką.
-Ej, nie masz się czego wstydzić. Przecież nie przylizałaś się z jakimś rudym okularnikiem tylko mega seksownym Chrisem.
-Nie wstydzę się. - Na tym urwałam rozmowę i wsłuchałam się w słowa nauczyciela.

Kolejne dni tygodnia były do siebie podobne. Rano szkoła, a po szkole spędzałam czas z Chrisem lub Emmą. Dziś mieliśmy iść na imprezę do jakiegoś nowo otworzonego klubu. Wieczorem przyjechała po mnie Emma z bratem i Lis. Po Chrisa pojechaliśmy na końcu. Założyłam czarne jeansy, luźną cekinową bluzeczkę i fioletową skórzaną kurtkę, która pasowała do moich butów na koturnie. Chris bez czapki był ubrany w czarną koszule i ciemne poszarpane spodnie. Tak mógłby chodzić codziennie. Z nas wszystkich najbardziej błyszczała Emma, w różowej błyszczącej sukience, tak obcisłej, że wyglądała jak jej druga skóra. Na ramiona zarzuciła srebrne bolerko i trzynastu centymetrowe szpilko tego samego koloru. Patrząc na nią miałeś wrażenie, że świeci. Na zewnątrz nie stało zbyt wiele osób, więc do środka dostaliśmy się dosyć szybko. Muzyka, która grała była połączeniem rocku z rapem. Na parkiecie skąpo ubrane dziewczyny ciałem ocierały się o napalonych facetów, którzy pożerali je wzrokiem. Wszystko skąpane było zielono-czerwonofioletowym świetle. Zafascynowana tym widokiem nie od razu , dopiero po chwili dostrzegłam, że przy jednym że stolików stojących przy ścianach toczy się bójka. Zaciekawiona zaczęłam się temu przyglądać . Nigdy nie lubiłam przemocy, ale nie mogłam odwrócić wzroku. Klimat powodował, że wszystko wydawało się magiczne. Nie widziałam ofiary bo zasłaniało ją trzech mięśniaków, którzy wyglądali groźnie z ogolonymi głowami i szeroko rozstawionymi barkami. Jeden z łysoli rzucił chłopaka o czarnych włosach, w tym świetle wyglądającymi jak granatowe na stół i zaczął okładać go pięściami po twarzy oibrzuchu. Nieznacznie zaczęłam się przybliżać w tamtą stronę, ale Chris złapał mnie za rękę i pokręcił głową. Także obserwował bójkę. Wyglądał jakby mu się to podobało. Odwróciłam wzrok od blondyna i spojrzałam z powrotem na rozgrywającą się scenę. Napastnicy właśnie zaczęli się oddalać, a zakrwawiony chłopak osunął się na kolana. Zastanawiało mnie gdzie jest ochrona i czemu nic z tym nie zrobiła, lecz te pytania zniknęły, gdy przez ułamek sekundy zobaczyłam twarz chłopaka. Znieruchomiałam. Czarnowłosym okazał się Cam. Chciałam do niego podbiec, ale zapomniała, że Chris trzyma moją rękę. W rezultacie znalazłam się w jego ramionach.
-Chris puść mnie.
-Po co?
-Dobrze wiesz. - Zaczęłam się mu wyrywać, lecz gdy wciąż nie chciał mnie puścić z całą siłą nadepnęłam mu na stopę. Z jękiem wypuścił mnie z uścisku a ja podbiegłam do ciągle klęczącego Cama. Nie wiem co mną kierowało, ale czułam, że muszę mu pomóc. Kucając koło niego czułam na plecach gniewne spojrzenie Chrisa.
-Hej. - szepnęłam i wzięłam go pod brodę by obejrzeć jego twarz. - Nie wygląda to zbyt dobrze.
-Dzięki. - Uśmiechnął się kwaśno. Wstałam i wyciągnęłam do niego rękę
-Podnoś się. - Chwycił moją dłoń , a ja pociągnęłam go za sobą do męskiej toalety. - Przepraszam panowie nagły wypadek. - Powiedziałam do chłopaków korzystających z łazienki, którzy patrzyli na mnie z uśmiechem.
-Siadaj. - Nakazałam, a Cam usadowił się na blacie między umywalkami. Wzięłam kilka papierowych ręczników i je namoczyłam. Otarłam krew, która sączyła się z jego rozciętego łuku brwiowego i wargi. Syknął z bólu, gdy niechcący uraziłam go w podbite oko.
-Mogłabyś być delikatniejsza.
-Staram się. - Siedząc tak wyglądał jak mały chłopczyk. Z bliska mogłam przyjrzeć się jego twarzy. Oczy miał prawie granatowe, ale przy źrenicy odrobinę jaśniejsze. Ponętne usta i prosty ładny nos. Blizna na jego -policzku wyglądała na zrobioną ząbkowanym noże.
-Skąd ją masz? - Zbadałam jej strukturę palcem. W dotyku była trochę chropowata.
-Jak byłem mały wdałem się w bójkę.
-Jak byłeś mały? Od kiedy dzieci bawią się takimi zabawkami?
-Dzieci ulicy od zawsze.
-Dzieci ulicy?
-No wiesz, sieroty bez domu, które kradną, a czasem zabijają by ugrać parę groszy na jedzenie albo działkę. - Zatkało mnie. Nigdy nie miałam z czymś takim do czynienia. Zaśmiał się widząc wyraz mojej twarzy, jednak po chwili uśmiech znikł.
-Czemu to robisz?
-Co?
-Czemu mi pomagasz?
-Ty też mi pomogłeś. Odwdzięczam się.- Odpowiedź była szczera. - Myślę, że nic więcej nie mogę zrobić. - Spuścił głowę i utkwił wzrok w rękach, które trzymał na kolanach. Był ubrany cały na czarno, przez co wydawał się bledszy niż zwykle. Był tak inny od Chrisa, że dziwił mnie fakt iż podobają mi się oboje. Byli całkowitym kontrastem. Chwila, czy ja właśnie przyznałam się, że Cam mi się podoba? Ojeju, to nie dobrze.
-Dzięki. - Powiedział. Przez chwilę zastanawiałam się za co, ale zaraz sobie przypomniałam.
-Powinieneś iść do lekarza. - Podniósł na mnie swój wzrok i uśmiechnął się sztywno.
-Wyliże się.
-Faceci. - Wyrzuciłam zakrwawione ręczniki do kosza i wyszłam z łazienki. Wyobrażałam sobie co myślą ludzie, którzy się na mnie gapili. Na pewno zastanawiali się czy był przynajmniej przystojny. Poszukałam wzrokiem Chrisa i Emmy. Różowa tańczyła z Lis w towarzystwie jakieś chłopaków, a Chris siedział przy barze. Brata Emmy nie widziałam nigdzie. Usiadłam na wysokim krześle obok Chrisa.
-Proszę wódkę z sokiem kokosowym. - Nie musiałam przejmować się tym, że byłam nie pełnoletnia. Emma zrobiła mi fałszywy dowód za co była jej bardzo wdzięczna.
-Co zajęłaś się już swoim misiaczkiem?
-Przestań.
-No co? Może przy okazji cie zerżnął?- Odwróciłam się w jego stronę i dałam mu w twarz.
-Jesteś palantem. - Wzięłam drinka i wypiłam połowę jednym haustem i poszłam na parkiet. Przyłączyłam się do dziewczyn. Więcej nie pamiętam, bo nie skończyło się na tym jednym drinku i nie na alkoholu. Rano obudziłam się w cudzym łóżku.

4 komentarze:

  1. Świetne jak możesz to daj kolejną część. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. w piątek, ale jeżeli będę mogłam dodam wcześniej :)

      Usuń
  3. w między czasie zapraszam do poczytania tego http://bliloveklatka.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń

Szukaj na tym blogu