Rozdział 7


                         

  Miałam na sobie samą bieliznę, a koło mnie spał Chris do połowy rozebrany. Przynajmniej miałam taką nadzieję. Nie miałam odwagi zajrzeć pod kołdrę. Głowa pękała mi od kaca. Już nigdy więcej nie będę pić. Przetarłam oczy i rozejrzałam się po pokoju. Był mały i skromnie urządzony, ale schludny. Ściany były zielone, a na nich wisiało kilka plakatów zespołu Slaughterhouse. Kojarzyłam go, znałam ich kilka piosenek, a do gustu najbardziej przypadła mi ''Goodbye''. Naprzeciwko łóżka stała dwudrzwiowa jasna szafa, a pod zasłoniętym oknem biurko, na którym znajdowało się akwarium. Chyba z jaszczurką. Wzdrygnęłam się widząc jej wielkie ślepia. Poczułam jak blondyn przekręca się na drugi bok i mamrocze coś pod nosem. Spojrzałam w jego stronę. Miał otwarte, zaspane oczy. Wyglądał słodko.
-Hej. - powiedział przeciągając się rozkosznie.
-Hej.- Zastanawiałam się co się stało, że wylądowałam z nim w jednym łóżku po tym co powiedział.
-Wczoraj strasznie się do mnie przymilałaś. - wymruczał mi do ucha.
-Byłam pijana.
-To nie zmienia faktu, że...
-Że ze sobą spaliśmy? - spytałam trochę ostrzej niż zamierzałam.
-A co? Nie chciałabyś?
-Chciałabym to pamiętać.- Uśmiechnął się.
-Nie martw się, do niczego nie doszło. - Odetchnęłam z ulgą. Podparł się na łokciu i mnie pocałował.
-To twój pokój?
-Owszem?
-Nikt tu nie wjedzie?
-Tego nie gwarantuje. Jest sobota i rodzice mają wolne.
-Są przynajmniej przyzwyczajeni do widoku dziewczyn w twoim łóżku?
-Żadnej tu nie było.
-Serio? - Zastanawiałam się czy oznaczało to, że nigdy tego nie robił, ale trudno było mi w to uwierzyć.
-No to mamy przechlapane.
-Nie przesadzaj, są wyrozumiali. - spojrzałam na niego. Nie wyglądał zbyt pewnie, ale tym przejmować będę się potem. Wtuliłam się w niego i po kilku minutach znów zasnęłam. Gdy z powrotem otworzyłam oczy byłam sama w łóżku. Wstałam i założyłam koszulkę Chrisa, którą wyjęłam z szafy. Ostrożnie uchyliłam drzwi pokoju i ukazałam mi się kuchnia połączona z salonem. Pomieszczenie było żółtobeżowe i biło od niego ciepło. Przy kuchence krzątał się Chris w samych bokserkach, a koło niego stała jakaś dziewczyna. Była o głowę niższa od chłopaka i także miała blond włosy, które sięgały ramion.
-Hej. - Wydukałam wychodząc z sypialni. Słysząc mój głos dwójka obróciła się w tym samym momencie, w bardzo podobny sposób. Dziewczyna miała może jakieś dwanaście-trzynaście lat i była podobna do Chrisa. Te same oczy, kształt ust i nosa, ten sam uroczy uśmiech.
-O już wstałaś. Robię śniadanie. Lubisz naleśniki?
-Yhm. - Podeszłam bliżej zaglądając mu przez ramie.
-To moja siostra. Anabel to Layla- Blondynka uśmiechnęła się i wyciągnęła rękę, którą uścisnęłam.
-Ładna jesteś. - Powiedziała rzucając się na kanapę.
-Eee, dzięki. Gdzie twoi rodzice? - Chris z powrotem zaczął smażyć naleśniki.
-Pojechali na zakupy, podobno nawet nie zauważyli, że wróciłem do domu. Jak możesz nakryj stół.- Kiwnęłam głową i chwyciłam talerze, które zaczęłam ustawiać na stole. Po pięciu minutach cała trojka zaczynała już jeść.
-Pewnie gdyby nie ja otruł by cie. - Zaśmiałam się, a zielonooki kopnął siostrę pod stołem.
-Auu! Taka prawda. Pogódź się z tym, że nie umiesz gotować.
-Jestem świetnym kucharzem.
-Proszę cie. Swoim jedzeniem zabiłbyś ponownie trupa. - Wybuchnęłam śmiechem i przypomniała mi się Sara. Zawsze razem jadłyśmy rozmawiając przy tym i żartując. Smutek chwycił mnie za gardło.
-Coś się stało? - Spytał Chris
-Nic, nic. - Wstałam od stołu.- Było pyszne.
-Dzięki. - Powiedzieli jednocześnie. Usiadłam na kanapie, kiedy oni zaczęli się nawzajem kopać i okładać pięściami. Wzięłam gazetę ze szklanego stolika. Nagłówek nosił tytuł '' Kolejna młoda ofiara'' Zaciekawiona ty przeszłam na stronę z reportażem.



Wczorajszej nocy została zamordowana kolejna młoda dziewczyna Anna Simons. Nastolatka zginęła w nocnym klubie ''In fair''. Czy powrócił morderca, który kilka miesięcy temu zabił Maje Grandson? Czy policja w końcu odpowie na pytanie, kto skrzywdził te biedne dziewczyny? Rozpoczęto dochodzenie z zapałem jak nigdy, tylko ile jeszcze zginie niewinnych nastolatek zanim złapią tego potwora?

Pod tekstem umieszczone było zdjęcie dziewczyny, która leżała w jednej z kabin, w łazience, a wokół niej było pełno krwi. Zebrało mi się na mdłości, gdy zdałam sobie sprawę, że jest to klub, w którym wczoraj byliśmy. Czy możliwe, że zrobił to Cam? Zawsze był na miejscu zbrodni. Żałowałam, że praktycznie nic nie pamiętałam. Przeszedł mnie dreszcz, gdy pomyślałam, że mogłabym to być ja, Emma lub Is. Poczułam, że ktoś koło mnie siada.
-To okropne. - Powiedział Chris zabierając mi gazetę z rąk.
-Prawda. Pójdę się ubrać za nim twoi rodzice wrócą. - Wstałam szybko weszłam do pokoju chłopaka. Targało mną jakieś złe przeczucie. Założyłam na siebie wczorajsze ciuchy, które cuchnęły wódką i papierosami. Kiedy wkładałam buty, drzwi sypialni uchyliły się delikatnie.
-Mogę? - Głos Chrisa był jakby zaniepokojony.
-Tak. - Odpowiedziałam oschlej niż chciałam. Byłam zła i przestraszona bez powodu.
-Stało się coś? - Usiadł koło mnie i wbił we mnie swoje zielone oczy. Jego wzrok krępował moje ruchy.
-Nie wszystko okey.
-Na pewno?
-Yhy. Muszę wracać do domu.
-Odprowadzę cie.
-Nie! - Wypaliłam zanim zdążyłam się powstrzymać. W jego oczach dostrzegłam błysk złości, a może tylko mi się wydawało. - Chciałabym pobyć trochę sama. - Tak naprawdę nie chciałam, ale w tej chwili źle się przy nim czułam, a poza tym miałam coś do załatwienia. Musiałam zaspokoić swoją ciekawość, która zabijała mnie od środka.
-Dobrze, jak wolisz. - Pożegnałam się z Anabel i ruszyłam szybkim krokiem na przystanek, po drodze wyjęłam telefon i wykręciłam numer Emmy. Odebrała po trzecim sygnale.
-Och jak śmiesz dzwonić w środku nocy?- Wyjąkała.
-Jest dwunasta po południu.
-Przecież mówie, że noc. O co chodzi?
-Gdzie mieszka Cam?
-Cam?
-Anderson?



                                                                 * * *


Cam mieszkał na East New York na Brooklynie. Emma dokładnie opisała mi jak wygląda jego dom. Zastanawiała się czy to, że tak wiele wie oznacza, że już kiedyś go odwiedziła. Dom z czerwonej cegły z wieloma oknami w białych ramach, w których wisiały czerwone zasłony i kilkoma schodkami prowadzącymi do drzwi znajdował się przede mną. Na podjeździe stało auto Cama, z tego co się orientowałam było to subaru, które w ogóle nie pasowało do otoczenia. Zastanawiałam się skąd ma kasę na taki samochód. Podeszłam do drzwi i zapukałam. Od razu uderzyła mnie myśl co ja tu robię. Otworzyła mi brązowowłosa kobieta. Na czubku głowy upięty miała niesforny kok, a na sobie zielony rozciągnięty sweter. Miała około czterdzieści lat, ale była piękna, nawet w taki stroju. Cam odziedziczył po niej usta i kształt oczu.
-Czym mogę służyć?- Spytała z uśmiechem
-Zastałam Cama? - Kiwnęła głową energicznie przez co kilka kosmyków wymknęło się z upięcia.
-Tak. Zapraszam wejdź. - W środku było przyjemnie. Wszędzie emanowały jasne kolory połączone z czernią. Komponowało się to naprawdę ładnie. W powietrzu unosił się zapach pomarańczy. - Jest u siebie, ostatnie drzwi po lewej na górze. Powinien już nie spać.- Zagryzłam wargę i powoli weszłam na górę. Na drzwiach jego pokoju wisiała tabliczka głosząca : '' Uwaga przekraczasz bramy piekieł''. Zachęcające. Zbierając się w sobie mocno pchnęłam drzwi. Stał do mnie tyłem i właśnie zapinał spodnie, był bez koszulki, a na jego plecach widniały liczne siniaki i zadrapania . Odwrócił się gwałtownie, gdy drzwi z hukiem walnęły o ścianę. Oko miał lekko opuchnięte, a wargę rozciętą, na jego twarzy malowało się zdziwienie.
-Co tu robisz?
-Zabiłeś ją?
-Co? - Uniósł brwi i patrzył na mnie jak na wariatkę.
-Zabiłeś dziewczynę z klubu?
--Upadłaś na głowę?
Byłeś tam.- Zmrużył oczy.
-Ty i Chris też. Tak jak sto innych osób, a ty przychodzisz akurat do mnie i oskarżasz o zabójstwo.
-Tylko pytam.
-Blondyna też pytałaś? Czy nie miałaś czasu, bo wolałaś się z nim pieprzyć?
-Z nikim się nie pieprzyłam. - Warknęłam, a on się uśmiechnął szeroko.
-Jesteś słodka jak się denerwujesz. - Odwróciłam się z zamiarem wyjścia, ale złapał mnie za nadgarstek.
-Puść mnie, to boli. - Próbowałam wyrwać rękę, ale tylko wzmocnił swój uścisk. Odwrócił mnie szybkim ruchem w swoją stronę i mocno pocałował. Z szoku znieruchomiałam.
-On nie wykorzystał okazji, to może ja ją wezmę? - Powiedział wprost w moje usta.
-Oszalałeś? - Zaśmiał się i odsunął i parę centymetrów.
-Pamiętaj , że mi nie są potrzebne dragi, ani alkohol. - Mój oddech przyśpieszył. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Przylgnął swoim ciałem to mojego. - To jak? - Nie zastanawiam się długo. Wiedziałam, że to błąd, ale go pocałowałam. W moich żyłach zapłonął ogień. Nigdy nie czułam się tak pewnie jak w tej chwili. Z dziką furią pchnęłam go na podwójne łózko zaścielane czernią. Zamruczał seksownie, gdy usiadłam na nim okrakiem.
-Nie wiedziałem, że jest w tobie takie zwierzę. - Uśmiechnęłam się łobuzersko i znów zaczęliśmy się całować. Żałowałam, że nawet nie wzięłam prysznica. Z ciągnął ze mnie moją cekinową bluzkę, a ja niechcący ugryzłam go w wargę.
-Auu. - syknął. Językiem zlizałam krew, która spłynęła cienkim strumykiem po brodzie. Odpięłam guzik jego ciemnych jeansów i tedy zadzwonił mój telefon. Zesztywniałam czując wibrację w kieszeni.
-Nie odbieraj. - Wyszeptała. Wywróciłam oczami i wyjęłam komórkę z kieszeni. Spojrzałam na wyświetlacz. Mama.
-Czego? - Czułam jego pocałunki na szyi i uśmiechnęłam się do siebie.
-Już myślałam, że ktoś cie zabił. - Prychnęłam, próbując nie zwracać uwagi na to , że jego ręce znalazły się na moich piersiach. Doskonale szło mu rozpraszanie mnie.
-Szkoda, że nikt tego nie zrobił.
-Gdzie jesteś?
-Daleko od domu.
-Masz wracać!
-Żartujesz sobie? Jestem zajęta, muszę kończyć.
-Nie rozłączaj się! - Wcisnęłam czerwoną słuchawkę i rzuciłam telefon na podłogę, tak że rozpadł się na części. Cam chwycił mnie w tali i z wprawą sprawił, że znalazłam się pod nim. Zsunął moje spodnie i odrzucił na bok.
-Ładną masz bieliznę.

4 komentarze:

  1. Dalej proszę :D :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Postaram się jutro dodać :) :D

    OdpowiedzUsuń
  3. jejku *_* chciałabym znać kogoś takiego jak Cam ;D świetne opowiadanie ;P czekam na następny rozdział ;D

    OdpowiedzUsuń

Szukaj na tym blogu