Rozdział 9

                                         

  Nie był to najmilszy dzień w moim życiu, dziewczyny posyłały mi zazdrosne spojrzenia, a chłopcy uśmiechali się uwodzicielsko. Jeden nawet złapał mnie za tyłek i szybko tego pożałował. Może nie jestem dobra w bijatykach, ale wiem gdzie walnąć chłopaka żeby zabolało. Przez to niefortunne zdarzenie miałam siniaka na kolanie. Myślałam, że Emma potraktuje mnie ulgowo. No wiecie kobieca solidarność, jednak ona tylko na mnie nakrzyczała i się obraziła. Na całą jedna lekcje, a na następnej przerwie spytała się ''Jak było?''.
-Normalnie. - Odpowiedziałam biorąc sałatkę z bufetu i skierowałam się do stolika pod oknem.
-Śmiesz stwierdzić, że seks z bogiem Camem był normalny? - Spuściłam wzrok na swoja tace.
-Tak naprawdę nie mam do czego porównywać.
-Żartujesz sobie? Straciłaś dziewictwo z Camem?
-Zdarza się. – Wystrzeżyła oczy.
-Jesteś niemożliwa. Ja próbuje go uwieść odkąd go zobaczyłam, a ty przychodzisz do szkoły, zawracasz mu w głowie i rach-ciach po robocie i nawet się tym nie radujesz.
-Czym mam się radować? – Skrzywiłam się wypowiadając to słowo. Chyba pochodziło z innej epoko. - Zdradziłam Chrisa.
-Wybaczy ci.
-Nie jestem tego...
-Masz. -Przed moimi oczami pojawiła się czyjaś rękę z moim telefonem. Wzniosłam wzrok do góry. Dzisiejsze rany i siniaki pokrywały się ze starymi na twarzy Cama. Wyglądał jak mały skrzywdzony chłopiec.
-Podziękowałabym, ale nie mam za co.
-A za naszą wspólnie spędzoną noc? - Powiedział to na tyle głośno, że parę osób zwróciło na nas uwagę. -Chyba lubił mnie upokarzać.
-Masz ta małego, że nic nie poczułam. - Wszyscy wokół zachichotali.
-Idealnie zmieścił się w twojej ładnej buźce. - Zerwałam się na równe nogi. Czułam na sobie spojrzenie wszystkich, którzy znajdowali się na stołówce.
-Ją też wyśmiewałeś zanim zabiłeś? - Jego twarz stężała, a pomieszczenie wypełniły szepty.
-Grabisz sobie - Syknął
-Ty zacząłeś.
-Pożałujesz tego.
-Nie mogę się doczekać - Zazgrzytał zębami i odszedł, a ja z powrotem usiadłam.
-No i go wkurzyłaś - Skomentowała Emma.
-On mnie też i jeszcze zasmakuje mojego gniewu. - Do końca lekcji nie spotkałam Chrisa. Dzięki czemu poczuła ulgę. Nie zniosłabym tego. Taka nagła sława wcale mi się nie podobała, wolałam być szarą myszką jak dotąd. Przynajmniej ludzie mnie nie nienawidzili. Nagle chłopcy zaczęli się mną interesować, przez co dostałam wiele nowych niekoniecznie przyzwoitych propozycji. Po szkole razem z Emmą poszłyśmy do mnie, tak dla odmiany.
-Boże. Też bym chciała mieć taką chatę. - Z zachwytem rozglądała się wokół.
-Layla to ty? - Usłyszała z kuchni głos mamy. Kiwnęłam na Em, żeby poszła za mną. Mama stała przy kuchence mieszając coś w garnku. Nie pamiętam kiedy ostatni raz widziałam ją w takiej sytuacji.
-Mamo to Emma, moja przyjaciółka.
-Witaj Emmo. - Przywitała się z serdecznym uśmiechem.
-Chciałybyśmy się pouczyć, więc jak możesz nie przeszkadzaj nam.
-Cieszę się. - Odpowiedziałam milej niż zwykle. - Idziemy na górę.
-Oczywiście. - Wzięłam blondynkę za rękę i poszłyśmy do mojego pokoju.
-No muszę przyznać, że masz gust. - Powiedziała rozkładając się na łóżku.
-Dzięki. - Uśmiechnęłam się i włączyłam głośno muzykę, do łóżka przyprowadziłam mały czarny stolik na kołkach.
-Za nim pokłóciłam się z Chrisem, coś mi dał. - Podeszłam do biurka i wyjęłam z szuflady małą kolorową torebeczkę. Oczy Emmy zabłysły i zaczęła klaskać w dłonie.
-Cudnie, dawaj. - Usiadłam koło niej i wysypała proszek na stolik dzieląc go na dwie części. - Przydałaby się karta. - Powiedziała Emma, a ja po chwili zastanowienia wyjęłam z torby portfel a z niego kartę do swojego konta., które założył mi ojciec.
-Masz własne konto?! - Przytaknęłam i podałam jej kartę.
-Pierwsza ty. - Em z zadowoleniem wciągnęła całą swoja porcje. Jej źrenice momentalnie się rozszerzyły, a ona zagwizdała.
-Mocny towar. - Po chwili zrobiłam to co ona. Poczułam lekki zawrót głowy i zaczęłam się śmiać.

Obudziła mnie czyjaś rozmowa. Co obcy ludzie robili w moim pokoju? Uniosłam ciężkie powieki. Zamrugałam parę razy by przyzwyczaić się do jasnego światła i uświadomiłam sobie, że to wcale nie jest mój pokój. Leżałam na okropnie nie wygodnym łóżku, a koło mojego ucha coś pikało w równym rytmie. Przypominało to... Aparatura? Byłam podłączona do aparatury? Ale co się sałato? W nogach łóżka stała mama z pielęgniarką.
-Mamo? - Wychrypiałam.
-Layla! Boże córeczko, jak dobrze, że się obudziłaś. - Podeszła do mnie i złapała za rękę.
-Co się stało?
-Nie pamiętasz?
-Niespecjalnie.
-Kochanie, czemu wzięłaś narkotyki?
-To przez nie?
-Wzięłaś za dużo razem z Emmą.  Znalazłam was jak leżałyście u ciebie, chciałam powiedzieć, że wychodzę, ale ty się nie odezwałaś, nie reagowałaś. Myślałam, że śpisz, ale...
-Co z Em?
-Obudziła się godzinę temu. Na nią słabiej podziałały. To Ona ci je dała?
-Odwrotnie. - Załamał mi się głos, a po policzkach spłynęły łzy. - To moja wina.
-Nie, wcale tak nie myśl. Tylko nie mogę zrozumieć po co ci były narkotyki.
-Dzięki nim czuje się pewniej.
-Czyli to nie pierwszy raz? - Pokręciłam przecząco głową. - Obiecaj, że więcej nie weźmiesz tego świństwa.
-Obiecuje.
-No dobrze. - Pogłaskała mnie po głowie. - Przyszedł jakiś chłopiec. Chris. Mówił, ze jest twoim chłopakiem . - Moje serce zabiło szybciej.
-Wpuścisz go? - Mama uśmiechnęła się delikatnie i wyszła. Byłam wdzięczna, że się zmieniła i przestała pić, gdyby nie to mogłabym już nie żyć i Emma też. Zastanawiałam się czemu Chris dał mi taki towar. Normalnie brałam więcej i następnego dnia prócz bólu głowy czułam się dobrze. Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk otwieranych drzwi. Wyglądał spokojnie, ale w jego oczach dostrzegłam strach. Czego się bał?
-Hej.- Szepnął i usiadł na krawędzi mojego łóżka.
-Hej. - Mój głoś brzmiał smutno.
-Ja tak cie przepraszam. Nie wiedziałem, że weźmiesz tyle naraz. Nie pomyślałem. To moja wina. - Zdawał się być zdesperowany.
-Nic się nie stało. W ogóle nie powinnam tego brać.
-Mogłaś umrzeć. Przeze mnie. - Uścisnęłam jego rękę
-Hej, już wszystko jest okey. To ja powinnam przepraszać. To z Camem. Ja nie wiem jak do tego doszło.
-Nic nie mów. Zapomnijmy o tym dobrze? - Nachylił się nade mną i pocałował mnie delikatnie w usta. - Nie wiem co bym zrobił gdybym cie stracił, chyba umarłbym razem z tobą . - Były to najpiękniejsze słowa jakie kiedykolwiek usłyszałam. Byłam pewna, że się w nim zakochała. W końcu się zakochałam.

***

Po niespełna tygodniu byłam z powrotem w domu. Mama była strasznie opiekuńcza i podejrzliwa. Doprowadzało mnie to do szału, tym bardziej, że Chris był po jej stronie. Ku mojemu zaskoczeniu polubili się i mnie dręczyli. Miałam ochotę ich pozabijać. Moje dobre samopoczucie prysło, gdy okazało się, że kolejny raz została zamordowana nastolatka. Tym razem morderca był brutalniejszy, jednak policja nie ma wątpliwości, że to ten sam, który odpowiada za poprzednie zabójstwa. Tak strasznie chciałam wiedzieć kto to jest, czym się kieruje, po co to robi. Przecież te dziewczyny nikomu nigdy nic nie zrobiły. Nie zasłużyły na śmierć. Cam dzwonił kilka razy, ale nie odebrałam. Jeżeli myślał, że mu wybaczę, to się grubo pomylił.
-Na pewno chcesz iść jutro do szkoły? - Chris był zatroskany. Mocno ściskał moją dłoń, gdy szliśmy słabo oświetlonymi ulicami. Postanowiliśmy wybrać się na spacer. Wieczór był naprawdę piękny, mimo że chłodny. W końcu był już październik.
-Tak. Już dobrze się czuje.
-Wolałbym żebyś została w domu.
-Nie mogę tam siedzieć wiecznie.
-Jesteś uparta.
-Wiem. - Pocałowałam go prosto w usta, gdy stanęliśmy na przystanku.
-Szkoda, że musisz wracać do domu. - Widziałam w jego oczach pożądanie, które nie znikało od kilku dni. Nie robiliśmy tego. Nie wiem czemu nie chciałam. Była pewna, że w ten sposób zdradzę samą siebie, dlatego tak to odwlekałam. Chris nie był wyrozumiały i wypominał mi, że z Camem to robiłam. Bolało mnie to, ale wmawiałam sobie, że ma do tego prawo.
-Zobaczymy się jutro w szkole. - Jeszcze raz dałam mu całusa i wsiadłam do autobusu. Czułam się winna tego całego wydarzenia. Mama Emmy także stała się nadopiekuńcza. Ciągle miała ją na oku, a w dodatku blondi dostała szlaban do końca życia. A to wszystko dzięki mnie.
Wkładałam klucz do zamka, gdy usłyszałam za sobą parkujący samochód. Odwróciłam się na piecie i zobaczyłam Cama wysiadającego z auta. Przełknęłam głośno ślinę i chciałam przekręcić klucz, ale za bardzo trzęsły mi się ręce i klucz upadł na ziemie.
-Nie uciekaj. Proszę. - Czarnowłosy nadzwyczajnie szybko znalazł się przy mnie.
-Czego chcesz?
-Przyjechałem sprawdzić jak się czujesz i przeprosić.
-Nie chce twoich przeprosin i jak widzisz stoję na nogach czyli ze mną wszystko okey.
-Wysłuchaj mnie. Błagam. - Tak bardzo chciałam wiedzieć co ma na swoje usprawiedliwienie. Podniosłam klucz i odtworzyłam drzwi.
-Dobra, ale masz nic nie kombinować.
-Przyrzekam, że będę grzeczny. - Poszliśmy do kuchni. Zrobiła nam gorącej czekolady, a kiedy usiadłam zaczął mówić.
-Nie zrobiłem tego żebyś cierpiała. Nie chciałem cie upokorzyć. Chciałem, żeby z tobą zerwał.
-Czemu? O co ci chodzi? - Spuścił wzrok i upił trochę z parującego kubka z rysunkiem uśmiechniętego prosiaczka.
-Brałaś pod uwagę, to że specjalnie dał ci czysty towar?
-Skąd wiesz, że to on?
-Emma mi powiedziała. - Przyjaciółka nic mi o tym nie wspominała. Chyba będę musiała ją o to wypytać.
-Nie zrobiłby tego.
-Czemu mu tak ufasz?
-Bo jest wart mojego zaufania. Nie odpowiedziałeś na moje pytanie..
-Nie chce, żeby on cie skrzywdził. - Wyszeptał.
-Ale to ty mnie krzywdzisz. - Zacisnął zęby.
-Wcale tego nie chcę.
-Nie wierze ci Cam, nie wierze. - Wziął głęboki oddech. Chciało mi się płakać. Dlaczego musiałam poznać ich obu? Dlaczego? Cam wstał i podszedł do mnie. Ujął moją twarz w dłonie i pocałował.
-Zakochałem się w tobie.

4 komentarze:

  1. Super juz nie mogę sie doczekać następnego :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy będzie 10 część ??? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dopiero zaczynam ją pisać, ale postaram się zrobić to szybko :D

      Usuń

Szukaj na tym blogu