Rozdział 3


              


W poniedziałek cała szkoła huczała o śmieci Monicy. Każdy typował swojego morderce i wielu twierdziło, że winny był Cam.
-Gdy ją znalazłam myślałam, że zaraz do niej dołączę. - Emma była niespokojna. To ona znalazła ciało dziewczyny i przez weekend miała wiele nieprzyjemności z tym związanych.
-Byłam pewna, że nadal się gdzieś tam czai i zaraz mnie dopadnie.
-To musiało być naprawdę straszne.
-Było. Nigdy się tak nie bałam. - Naszą rozmowę przerwał chłopak w czarnej czapce. Rękami oparł się o nasza ławkę i wbił we mnie niespokojne szmaragdowe oczy. Był blondynem i miał chłopięce rysy twarzy. Wystające kości policzkowe i pełne usta. Uśmiechnął się nie pewnie i wzrokiem powędrował do Emmy.
-Co z Li?
-Już wszystko dobrze. Zrobili jej płukanie żołądka.
-Całe szczęście.
-Tak, ale następnym razem uważaj co i ile jej dajesz.
-Jasne.
-Do zobaczenia wieczorem?
-Do zobaczenia. - Przysłuchiwałam się ich rozmowie uważnie obserwując chłopaka w czapce. Wydawał się strasznie spięty. Ciekawe co go tak zdenerwowało. Przypatrując się jego oddalającej się sylwetce ukrytej pod luźnym ubraniem coś zaświtało mi w głowie.
-On jest dilerem, prawda? - Em znieruchomiała, ale zaraz spojrzała na mnie przygryzając wargę.
-Tak Chris jest dilerem, ale nikomu nie możesz o tym powiedzieć.
-Skąd go znasz?
-Przyjaźnił się kiedyś z Andersonem.
-Czemu już się nie przyjaźnią? - Wzrokiem zaczęłam szukać Cama, ale nigdzie go nie dostrzegłam.
-Chris odwrócił się od niego po incydencie z Mają. Nie uwierzył Camowi, że jest niewinny.
-Porzucił przyjaciela mimo że został uniewinniony ?
-Uwierz mi tez go za to potępiam, ale to była jego decyzja. Poznałam go w wakacje na imprezie. Sprzedał mi dobry towar no i nasza znajomość powoli rozkwitała. Teraz kupuje tylko u niego.
-Nie boisz się, że się uzależnisz?
-Biorę tylko okazjonalnie. Nic mi nie będzie.
-Nie możesz być pewna.
-Jestem. - Nie chciało mi się z nią kłócić tym bardzie iż ona była pewna, że ma racje.
-Chcesz do nas dołączyć wieczorem? - Spytała po chwili. Spojrzałam na nią pytająco. - Kupiłam od Chrisa parę specjałów.
-Nie, raczej zrezygnuje.
-Nie wiesz co tracisz.
-Możliwe.
-Jeżeli zmienisz zdanie, to się nie krepuj.
-Będę o tym pamiętać - Starłam się skupić na lekcji, jednak nie specjalnie mi to wychodziło. Zamiast tego mazałam po zeszycie a moje myśli krążyły wokół Monicy. Wiedziałam co czuja jej bliscy. Było mi ich bardzo szkoda. Dal wielu była to tylko sensacja, a nie tragedia. Nie mieli za grosz współczucia.


                                                                     * * *
Spóźniłam się na autobus i na moje nieszczęście zaczął podać deszcz. Słońce schowało się za czarnymi chmurami zapowiadającymi burzę. Wiał zimny i silny wiatr. Pogoda posowiała idealnie do mojego humoru. Włożyłam słuchawki do uszu, założyłam kaptur na głowę i ruszyłam przed siebie. Obserwowałam ludzi uciekających w pośpiechu przed zimnymi kroplami. Każdego z nich twarz i oczy wyrażały inne emocje. Zastanawiałam się czy któregoś z nich spotkało coś naprawdę złego, czy może ich życie przypominało piękną sielankę. Nie zdążyłam ujść dwóch przecznica gdy ktoś chwycił mnie mocno za ramiona i przycisnął plecami do jakiegoś ceglanego budynku. Zasyczałam z bólu a moim oczom ukazała się wściekła twarz Cama. Jednym szybkim ruchem zerwał słuchawki z moich uszu.
-Jesteś z siebie zadowolona? - Zapytał przez zaciśnięte zęby.
-Ale o co ci chodzi? - Nie rozumiałam czemu jest taki zdenerwowany, ale w głębi czułam, że to moją sprawka.
-Po co nasłałaś na mnie gliny? Coś ci zrobiłem?! Co im nagadałaś? Uważasz, że mało przeszedłem w tamtym roku? Chcesz mi jeszcze dokopać?!
-Nie wiem o czym mówisz. - Odepchnęłam go z całej siły. - Policji jedyne co powiedziałam to, to że chciałeś ze mną porozmawiać na imprezie! - Zaczęłam wrzeszczeć zirytowana jego zachowaniem. Zobaczył chyba furie w moich oczach bo cofną się o krok. - Nic więcej. Nie wiem czy zrobiłeś tej dziewczynie krzywdę i mnie to nie obchodzi, więc daj mi święty spokój. Mam cię dosyć! - Wyglądał na trochę zaskoczonego, przepchnęłam się koło niego i ruszyłam przed siebie czując jego wzrok na plecach. Nie poszłam do domu, nie chciałam być sama. Wzięłam głęboki wdech i zapukałam do drzwi domu Emmy. Blondynka otworzyłam po kilku sekundach. Na jej ustach jaśniał szeroki uśmiech, a źrenice miała wielkości spodków. Czyli zabawa się już zaczęła.
-Hej. - Wyszeptałam nieśmiało.
-Layla, miała nadzieje, że jednak przyjdziesz. Wchodź. - Kiwnęłam głową i weszłam do środka.
-Wyglądasz jak zmoknięty pies. - Zaśmiałam się idąc za nią.
-Słuchajcie to Layla. A to Lis. - Wskazała rudowłosą dziewczynę w obcisłej czarnej sukience. - Dam. - Brunet z rudymi refleksami o dużych oczach i trochę garbatym nosie. - No i Chris. - Tym razem bez czapki siedział rozparty na kanapie o przyglądał mi się z ciekawością.
-Cześć. - Powiedziałam i z ciągnęłam mokrą bluzę. Moje słuchawki spadły na podłogę. Były popsute. Zazgrzytałam zębami.
-Kto to zrobił? - Schyliłam się i je podniosłam, przyglądając się im ze złością. Chris patrzył na mnie wyczekująco.
-Nikt ważny. Cyba nie da się ich już naprawić.
-Pokaż – Wyciągnął rękę , na której mu je położyłam. Nikt nie zwracał na nas uwagi. Każdy był zajęty sobą. Emma robiła coś w kuchni, a Lis i Dam dawali sobie nawzajem w żyłę. Wzdrygnęłam się na ten widok. Z westchnieniem opadłam obok Chrisa.
-I co?
-Nadają się jedynie do kosza.
-Ech. No nic kupie nowe.
-skąd masz kasę na firmówki?
-Od ojca.
-To znaczy? - Odwróciłam wzrok od jego natarczywego spojrzenia.
Nie chce mi się o tym mówić.
-Spoko. - Uśmiechnął się delikatnie. - Chcesz? - Wskazał strzykawkę wypełnioną jasnym płynem. Wahałam się przez chwilę, ale czy można uzależnić się od jednego razu? Chyba nie.
-Okey.
-Dobra. Podwiń rękaw. - Spełniłam polecenie i podwinęłam rękaw szarego topu. - Po tym jest niezły odlot.  Zamknęłam oczy, gdy zbliżył igłę do mojej ręki. Poczułam lekkie ukucie jak przy pobieraniu krwi i było po wszystkim.
-Już? - Spytałam zaskoczona.
-A co ty myślałaś? - Spytał ze śmiechem.
-Że będzie boleć.
-Rzadko kiedy boli. - Wymienił sprzęt i wpuścił płyn w swoje żyły, które były bardzo wyraźne.
Po kilku minutach zaczęłam czuć efekty narkotyku. Zrobiło mi się miło i ciepło. Moje mięśnie zaczęły się rozleniwiać. Przymknęłam oczy chichocząc rozkoszowałam się tą chwilą.
-Fajnie nie?- Wymamrotał blondyn.
-Mhm. - Czułam bliskość jego ciała. Był gorący jakby miał gorączkę. Nagle w pokoju rozległa się rockowa piosenka. Otworzyłam oczy by sprawdzić czy to nie jakieś omamy. Okazało się, że Emma, Lisa i Da,m tańczą na środku pokoju. Wyglądali śmiesznie wymachując rekami i zanosząc się śmiechem. Każdy był pod wpływem.
-Często się tak bawicie?
-Raz na jakiś czas, a co podoba ci się?
-Jest miło.
-Cieszę się. - Głos zniżył do szeptu i przysunął się bliżej. Pachniał gumą miętową i cytryną. Wyciągnął papierosa i zapalił go. Zaciągnął się i po dwóch sekundach wypuścił dym z płuc. Szara chmura zamazała mi jego obraz. Chris ponownie się zaciągnął i pochylił nade mną. Swoimi wargami rozchylił moje jak do pocałunku i wpuścił dym do moich ust. Smak był mocny i wyrazisty, ale nie zakrztusiłam się, gdy wciągnęłam go do płuc. Zielonooki uśmiechnął się.
-Paliłaś już?
-Próbowałam parę razy. - Obawiałam się żeby mnie nie podpalił, bo rękę z papierosem miał niebezpiecznie blisko moich włosów. Popatrzył mi w oczy i tym razem pocałował naprawdę. Odwzajemniła pocałunek, nie byłam pewna tego co robię, narkotyk miał nade mną władzę. Popychał mnie do czynów, których normalnie bym nie zrobiła. Oderwałam się od niego.
-Moje włosy. - Wyszeptałam.
-Masz ładne włosy.
-Nie, zaraz mi je spalisz. - Zdziwiony odsunął się. - Twój papieros. - Spojrzał na swoją rękę i zrozumiał o ci mi chodzi.
-Prze...Przepraszam. - Wziął jeszcze jednego bucha i go zgasił. Emma z przyjaciółmi wciąż tańczyła ( jeżeli można było nazwać to tańcem.) w rytm piosenki. Nasze usta znów się zetknęły, tym razem w namiętnym pocałunku. Po paru minutach, przynajmniej zdawało mi się, że po paru przerwała nam Emma.
-Hem. Może chcecie skorzystać z sypialni moich rodziców? - Spojrzałam na nią jakby zgłupiała. Przecież my się tylko całowaliśmy, a może wyglądało to bardziej intymnie.
-Na końcu korytarza ostatnie drzwi.- Posłała mi rozbawione spojrzenie a Chris chwycił mnie za rękę i pociągnął za sobą . W sypialni panowała cisza. Ściany były koloru krwistej czerwieni tak jak pościel. Pod ciężarem jego ciała położyłam się na łóżku i wróciliśmy się do tego w czym nam przerwano. Czuła jego dotyk na swojej skórze. Był czuły i swobodny. Było widać, że nie pierwszy raz znajduje się w takiej sytuacji. Pozwalałam mu na wszystko. Ściągnął moją  bluzkę i, gdy miał odpiąć stanik do pokoju wpadła zdyszana blondynka.
-Przepraszam, ale musicie się zbierać. Za dziesięć minut będą moi rodzice.
-Żartujesz sobie? Teraz kiedy mi...Teraz?
-Przykro mi, myślałam, że dziś ich nie będzie w domu. - Z rozdrażnieniem odepchnęłam Chrisa i założyłam koszulkę.
-Do zobaczenia. - Powiedziałam i wyszłam. Nie mogłam uwierzyć, że dopuściłam do tego wszystkiego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szukaj na tym blogu